Ze świata nauki

Telefony komórkowe powodują nowotwory mózgu?

Nowe, ważne poszlaki

Dając dziecku telefon komórkowy w prezencie, zadbaj, by stosowało go racjonalnie. Inaczej wraz z telefonem ofiarujesz mu guza mózgu. Takie są wnioski z opublikowanej w końcu października pracy szwedzkich lekarzy.

O możliwym niekorzystnym wpływie pola elektromagnetycznego – generowanego przez telefony komórkowe – na centralny układ nerwowy wiadomo było już od dawna. Pole elektromagnetyczne potencjalnie może niekorzystnie wpływać na tkankę mózgu, między innymi poprzez podnoszenie jej temperatury. Teoretycznie większe zagrożenie dotyczy dzieci – chociażby z powodu mniejszej grubości kości czaszki. Należy obawiać się zwłaszcza nowotworów tkanki mózgowej. Tyle teorii.

Praktyczna weryfikacja nie jest już taka prosta. Wyniki opublikowanych badań nie są ani spójne, ani jednoznaczne. Nie można twierdzić, że istnieją niepodważalne dowody na to, że telefony komórkowe powodują guzy mózgu. Warto jednak pamiętać, że w tego rodzaju badaniach kluczowy wpływ na otrzymany wynik ma ich metodyka, w tym – liczba obserwowanych osób i czas obserwacji. Dlatego tak ważna jest publikacja w „Pathophysiology” z 28 października 2014 r.

Dr Lennart Hardell i dr Michael Carlsberg z Kliniki Onkologii Szpitala Uniwersyteckiego w Örebro w Szwecji przeprowadzili zbiorczą analizę dwóch badań dotyczących związku występowania złośliwych guzów mózgu z intensywnością i łącznym czasem używania telefonów komórkowych.
W analizie uwzględniono łącznie 1498 pacjentów z rozpoznanymi i potwierdzonymi histopatologicznie złośliwymi guzami mózgu. Większość z nich stanowiły glejaki – nowotwory wywodzące się z tkanki pełniącej (pozwolę sobie na duże uproszczenie) pomocniczo-wspierającą funkcję wobec tkanki nerwowej.

Grupę kontrolną stanowiło łącznie 3530 osób bez guzów mózgu, zaproszonych do badania w wyniku losowania. Zadbano jedynie, by grupy były porównywalne pod względem wieku i płci. Każdy uczestnik badania został poproszony o wypełnienie formularza uwzględniającego czas użytkowania telefonu komórkowego, intensywność (minuty/dzień), częściej używane podczas rozmów ucho, stosowanie zewnętrznej anteny i/lub zestawu głośnomówiącego podczas rozmów w samochodzie (obydwa te czynniki traktowano jako minimalizujące ekspozycję).
Na podstawie numeru telefonu ustalano technologię, z której korzystał uczestnik. W Szwecji stosowane były bowiem różne prefiksy numerów telefonicznych dla komórkowej telefonii analogowej i cyfrowej (2G, 3G). Pozostałe badania dotyczyły historii zatrudnienia, narażenia na szkodliwe substancje, palenia tytoniu oraz dziedzicznego obciążenia skłonnością do nowotworów. Słowem – zapytano również o wszystkie inne czynniki, mogące być przyczyną albo współprzyczyną nowotworu złośliwego. Wszystkie dane były zakodowane, by uniemożliwić identyfikację źródła, a następnie wprowadzane do bazy danych i poddawane analizie. Jak widzimy – badanie zostało zaprojektowane i przeprowadzone starannie. Przyjrzyjmy się zatem wynikom.

Ryzyko wystąpienia glejaka rosło zarówno wraz z łącznym czasem (w latach), jak i intensywnością korzystania z telefonu komórkowego (wyrażoną łączną, szacowaną liczbą godzin rozmów). Analiza wykazała, że początkowo ryzyko to narastało powoli w ciągu pierwszych 20 lat stosowania telefonu, by po ich przekroczeniu zwiększyć się dwukrotnie, a po 25 latach – trzykrotnie. Efekt zatem ujawnia się późno. Warto jednak zwrócić uwagę, że wzrost ryzyka następuje znacznie stromiej dla telefonii 3G. Grupą najbardziej narażoną były osoby, które rozpoczęły używanie telefonu komórkowego przed 18. rokiem życia.

Podsumowując – glejaki występowały późno, częściej u intensywnie rozmawiających oraz u tych, którzy zaczęli korzystać z telefonii komórkowej we wczesnej młodości. Polskich danych na ten temat nie znam, ale myślę, że mogą być przesunięte w czasie względem szwedzkich. Z powodów ekonomicznych telefonia komórkowa stała się u nas powszechnym dobrem znacznie później.

Warto wspomnieć, że nie znamy mechanizmu, który miałby powodować nowotworzenie w tkance mózgowej. Przeciwnicy tej tezy pytają na przykład, dlaczego nie odnotowujemy wzrostu zachorowań na raka skóry głowy i szyi intensywnych użytkowników telefonów komórkowych. Historia medycyny uczy jednak dosadnie, ze jeżeli nie znamy konkretnego mechanizmu sprawczego dla jakiegoś związku przyczynowo-skutkowego, to nie oznacza, ze nic takiego nie istnieje, a korelacja jest czystym przypadkiem.

Telefon komórkowy to wspaniałe narzędzie. Bez przesady można powiedzieć, że wiele osób zawdzięcza mu życie. Chociażby dlatego, że zapewnia możliwość natychmiastowego wezwania pomocy na autostradzie czy w górach. Jednak używany nieracjonalnie może potencjalnie stanowić zagrożenie dla swojego właściciela – na to wskazują przedstawione dane.

Jakie wnioski praktyczne? Bardzo proste cztery zasady:
Wiadomości tekstowe (SMS, komunikatory, e-maile) powinny być używane, zwłaszcza przez dzieci i młodzież, jako preferowana forma łączności komórkowej.
Do połączeń głosowych, zwłaszcza trwających dłużej niż kilkanaście sekund, bezwzględnie powinny być stosowane zestawy słuchawkowe – najlepiej przewodowe.

Jeżeli sytuacja na to pozwala, zamiast systemu słuchawkowego można zastosować tryb głośnomówiący telefonu, a podczas jazdy samochodem – zewnętrzny zestaw głośnomówiący.
Wszystkich powyższych reguł należy uczyć dzieci oraz młodzież i kontrolować, czy młodzi ludzie się do nich stosują. Pamiętajmy, że jeżeli ktoś zaczyna intensywnie korzystać z telefonu komórkowego w wieku lat 14, to już mając lat 39, będzie trzykrotnie bardziej narażony na rozwój glejaka niż osoba stosująca zasady bezpieczeństwa lub korzystająca z telefonii komórkowej raczej okazjonalnie.
No i jeszcze nie zasada, ale postulat. Mój własny, osobisty. Prawo pracy powinno wymagać, by wszyscy pracownicy firm, których stanowisko wymaga wielu minut rozmów przez telefon, byli obowiązkowo wyposażani w odpowiednie zestawy słuchawkowe. Dotyczy to zwłaszcza asystentek. Pracodawca powinien też egzekwować korzystanie ze wspomnianych zestawów.

Czy badanie ze Szwecji jednoznacznie przesądza sprawę szkodliwości telefonów komórkowych? Z pewnością nie. Jednak nawet eksperci podchodzący sceptycznie do wyników tej pracy podkreślają, że stosowanie środków ostrożności jest tak samo niezbędne do czasu otrzymania ostatecznej odpowiedzi, jak prowadzenie dalszych badań w celu jej uzyskania.

Źródło: Blog Stefana Kaczmarewicza, Opublikowano: Polityka

Istnienie zmysłu magnetycznego potwierdzoneIstnienie zmysłu magnetycznego potwierdzone

Uniwersytet W Teksasie ogłosił na swojej stronie internetowej, że jego naukowcy po raz pierwszy na świecie zidentyfikowali biosensor znajdujący się wewnątrz zwierzęcia, który służy mu do poruszania się na podstawie wskazań ziemskiego pola magnetycznego. Badania są niezwykle istotne w drodze do poznania, w jaki sposób tego typu narządy pomagają poruszać się zwierzętom w otaczającym je świecie.

Badacze podkreślają, że wiadomo, że wiele morskich, lądowych i latających gatunków zwierząt wykorzystuje zmysł magnetyczny do nawigacji. Jednak nauka nie była dotychczas ani w stanie znaleźć organu, który jest za to odpowiedzialny, ani nie była w stanie rzucić światła na mechanizmy stojące za zjawiskiem.

Badacze z USA odkryli wreszcie naturalny czujnik w ciałach robaków zwanych C.elegans. Uważają, że taka struktura może być podstawą ewolucyjną dla bardziej rozbudowanych systemów, w które natura wyposażyła większe zwierzęta. Jest to struktura mikroskopowa, która stanowi zakończenie jednego z neuronów wchodzących w skład maleńkiego mózgu robaka.

Profesor Jon Pierce-Shimomura z zespołu badawczego powiedział: – Jest szansa na to, że te same struktury będą wykorzystywane przez bardziej rozwinięte zwierzęta, takie jak motyle i ptaki. To daje nam niezwykłe możliwości dalszych badań nad zwierzęcą magnetosensoryką.

Aby móc porównać magnetyczne systemy sensoryczne różnych robaków, naukowcy przebadali robaki z wielu regionów świata, a mianowicie Australii, Hawajów oraz Anglii. Okazało się, że wykorzystują one zmiany pola magnetycznego do podjęcia prostej decyzji o wyborze kierunku i zwrocie ich ruchu.

Gatunki C.elegans były już wcześniej badane przez neurologów i inżynierów pod kątem znalezienia przyczyn uzależnień oraz choroby Alzheimera. Podczas tych badań okazało się jednak, że robaki z tego gatunku są w stanie wyczuwać wilgoć. Chcąc zbadać kolejne możliwości sensoryczne robaków, natrafili natomiast na ich niezwykły zmysł magnetyczny, otwierając tym samym nową kartę historii w naukach biologicznych.

Źródło: newseveryday Autor: rr